Czy słuchawki pogarszają nasz słuch?

W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat świat zmienił się nie do poznania. Czy nasze uszy są gotowe na ciągłe słuchanie świata przez słuchawki?

„Umiar jeszcze nikomu nigdy nie zaszkodził…”

Słuchawki – tak czy nie?

Użytkownicy wszelkich urządzeń elektronicznych najczęściej używają słuchawek dokanałowych (dousznych), czyli takich które wkłada się do wnętrza ucha. Niestety właśnie te powodują najpoważniejsze ubytki w naszym słuchu. Zdecydowanie lepsze i bezpieczniejsze są słuchawki zewnątrzuszne (półotwarte), w których nie wkładamy ich do kanału słuchowego. Nie zakrywają całej małżowiny, co zapewnia ciągłą wentylację ucha. Fala akustyczna zanim trafi na błonę bębenkową jest w swoisty sposób „amortyzowana” przez poduszkę powietrzną, która tworzy się pomiędzy głośniczkiem, a błoną oraz przez poduszki na naszych słuchawkach.

JAKI JEST BEZPIECZNY POZIOM NATĘŻENIA DŹWIĘKU?

Dobre słuchawki, to zdecydowanie nie wszystko. Problemem tkwi również w natężeniu słuchanych przez nas dźwięków. Jakieś kilkanaście lat temu starcze przytępienie słuchu występowało niemal wyłącznie u osób powyżej 70 roku życia. Dziś prawie połowa osób z niedosłuchem nie ukończyła 55 lat! Zdecydowana większość spośród tych osób, to użytkownicy urządzeń elektronicznych, którzy słuchają muzyki nieodpowiednio. Natężenie dźwięku generowanego przez odtwarzacz (przy maksymalnej głośności)  może sięgać w słuchawkach dokanałowych nawet 100 decybeli. To prawie tyle co odgłos młota pneumatycznego lub startującego samolotu. Dla porównania – szept ma tylko ok. 30 decybeli, mowa 60-65 dB, a krzyk za 85 dB. Słuchanie głośniejszych dźwięków niż 80 dB przez więcej niż pół minuty dziennie może nieodwracalnie uszkodzić słuch.

JAK DZIAŁA LUDZKIE UCHO?

Komórki słuchowe (dzięki którym słyszymy otaczające nas dźwięki) znajdują się dość głęboko w uchu wewnętrznym. Fale dźwiękowe, które przemieszczają się w powietrzu są zbierane przez małżowinę uszną, a następnie powodują drganie błony bębenkowej. Drgania te są przenoszone do ślimaka – kostnego kanału wypełnionego płynem. Tam trafiają właśnie na komórki, które na skutek nacisku płynu, uginają się w reakcji na słyszany przez nas dźwięk. Proces ten wyzwala reakcję, której efektem jest przesłanie sygnału do naszego mózgu. To właśnie wtedy słyszymy. Człowiek rodzi się z około 50 tysiącami takich właśnie komórek. Ich liczba z wiekiem ulega zmniejszeniu. Niszczą je niektóre choroby oraz urazy spowodowane hałasem właśnie. Problem w tym, że komórki te nie mogą się regenerować. Tym samym ubytki słuchu są nieodwracalne.

JAKIE SĄ SKUTKI NADMIERNEGO HAŁASU?

Obumieranie naszych komórek słuchowych objawia się niemożnością usłyszenia pewnych (wyższych) częstotliwości (wysokich tonów). Objawem może być także kłopot ze zrozumieniem mowy w hałaśliwym środowisku oraz dzwonieniem oraz szumem w uszach. Poza ubytkami słuchu, hałas może powodować:

  • zmęczenie,
  • niezdolność koncentracji,
  • zaburzenia orientacji,
  • drażliwość,
  • wzrost ciśnienia krwi,
  • ból i zawroty głowy.

Jeśli nie chcemy niszczyć naszych komórek słuchowych, to nie powinniśmy nigdy słuchać muzyki w słuchawkach przy maksymalnym poziomie głośności. Bezpieczna jest ok. połowa skali głośności. Ważne jest też, aby przede wszystkim nie używać kanałowych słuchawek. Oprócz niszczenia słuchu ich sama obecność w kanale słuchowym drażni uszy i zmusza do produkcji nadmiernej ilości woskowiny. A  jeśli nie przechowujemy ich w specjalnym pojemniku i nie dbamy o ich czystość, możemy być zagrożeni zapaleniem ucha.

Zapraszamy!
Piotr Wójtowicz
(tel. 602 220 281)

Tomasz Wójtowicz
(tel. 792 747 775)

laryngolog w Warszawie
ul. Belgradzka 52